Jakiś czas temu, jeszcze w lockdawnie, koleżanka poprosiła mnie o kilka polecajek kremów na dzień i na noc dla kobiet 45 plus – najlepiej nowości. Powiedziała, że dziewczyny stoją przed półkami w Rossmannie (otwarte w ciężkich czasach) i nie wiedzą co wybrać. Nadmiar je gubi, chcą poznać kilka wytypowanych dla nich produktów. W pandemii odechciało im się nawet sięgać po pisma kobiece, a mają ochotę na coś nowego, zadbanie o siebie, jako sposób na pandemiczny zjazd. Ten tekst jest więc niejako na zamówienie – choć oczywiście nie umiałam się ograniczyć jedynie do nowości i jedynie do Rossmanna (choć wiele kremów jest zgodnie z życzeniem właśnie z Rossmannowych półek). Trzymałam się wersji, że sa łatwo dostępne – w Rossmannie, aptece, online. Pora więc na konkret – co i dlaczego warto wypróbować!

Kremy na dobrą noc
Podczas snu skóra się regeneruje. To czas intensywnych robót naprawczych – eliminuje wolne rodniki, naprawia uszkodzenia spowodowane słońcem i czynnikami środowiskowymi, odbudowuje barierę ochronną. Jak jej w tym pomóc?
Możesz działać na kilka sposobów, intuicja pozwoli Ci wybrać najlepiej. Nic na siłę, nie ma jednego dobrego schematu. Większość kobiet dojrzałych wybiera na noc kremy o bogatej, natłuszczającej konsystencji – pod taka pierzynką ich cera odpoczywa, nie wysycha, pokonuje podrażnienia. Ja wolę kremy lekkie, bo po ciężkich natychmiast mam pryszcze.
Kołysanka czyli kremy które ułatwiają zasypianie
1. Yonelle, Fortefusion Krem na noc z melatoniną i kwasem hialuronowym forte, 259 zł, dostępny w sklepie online, NOWOSĆ
Do skóry zmęczonej z objawami starzenia, narażonej na stres. Ma bogatą konsystencję, która zmienia się w półpłynną pod wpływem ciepła ciała. Daje to wrażenie przyjemnego topnienia kremu. W efekcie idealnie integruje się ze skórą. Kwas hialuronowy nawilża i działa przeciwzmarszczkowo. Melatonina zapewnia działanie naprawcze, sprawia, że skóra staje się bardziej odporna na podrażnienia. Przede wszystkim znana jest jednak jako regulator snu stosowany w farmacji.
Dla mnie Yonelle to symbol skuteczności i luksusu. Uwielbiam tą polską markę. Nie trafiłam na żadnego bubla. Zaawansowane technologie, najnowocześniejsze składniki, efektowny design.
2. Dr Irena Eris, Circalogy Regenerująco-Kojący krem na noc, 175 zł, dostępny w sklepie online, NOWOSĆ
Linia przeznaczona dla młodych kobiet, a jednak polecam ją także dojrzałym. Synchronizuje tzw. geny zegarowe regulujące procesy, które mają się zadziać odpowiednio w dzień lub w nocy. Ma działanie armoaterapeutyczne, zapach dla mnie kojarzy się z dzieciństwem, nieco jak wata cukrowa, utula do snu, jest bezpieczny. Antystresowy!
Krem ma dość bogatą konsystencję, zostawia film ochronny. Sama stosuję maskę-krem z tej gamy, bo jest bardziej “wodnista”, w sensie szybciej się wchłania i jest mniej tłusta. O tej nowej gamie przeczytasz więcej TUTAJ.
Retinol-naturalnie
Retinol w różnych formach, czyli pochodne witaminy A, to niekwestionowany król anti-aging. To najlepiej przebadana substancja o udowodnionym działaniu przeciwzmarszczkowym. Działa na skórę wielokierunkowo, remodeluje jej strukturę, stymuluje syntezę kolagenu, reguluje złuszczanie, ujednolica kolor zapobiegając i niwelując przebarwienia, a nawet w pewnym stopniu zapobiega procesom nowotworowym związanym z ekspozycją słoneczną. Jest genialny w każdym wieku i dla każdego typu skóry, leczy trądzik, zmarszczki, utratę jędrności, plamy. To wszechstronny eliksir młodości. Niestety, niezbyt lubiany, bo początkowo często podrażnia skórę. Moim zdaniem warto przyzwyczaić ją do niego krok po kroku. Sama używam kremów z retinolem prawie zawsze. Teraz dostępna jest łagodniejsza, roślinna wersja działająca ponoć jak retinol – bakuchiol. Jeszcze go na sobie nie sprawdziłam, czy jest równie skuteczny…
3. Pure Story by Dr Aleksandra Rymsza, Multiaction no 2 Serum, 370 zł, dostępne w sklepie online, KLASYK
To retinolowy pewniak! Po tygodniu, dwóch skóra jest jak po metamorfozie. Dermatologiczna skuteczność, jak na markę doktorską przystało. Pure Story to wiedza i doświadczenie zamknięte w słoiczkach. Podstawą pielęgnacji są właśnie aktywne sera, kremy stosuje się, jeśli potrzebne jest działanie barierowe. To naukowe podejście do natury – podaje się skórze tylko to, co jest jej potrzebne i nic zbędnego. Więcej o marce przeczytasz TUTAJ. Mam rabat -15% na kosmetyki Pure Story, a przy ich cenach to robi różnicę KORZYSTAJCIE!
4. Uzdrovisko, Fitodozujący Wieczorny Krem redukujący zmarszczki, 54 zł, dostepny w Drogeriach Rossmann, NOWOŚĆ
Polska marka kosmetyków naturalnych. W tym kremie łączy retinol z lipidami ze słonecznika, tak by nie miał działania drażniącego i od razu odbudowywała barierę naskórkową. Funkcję barierowa wzmacniają biolipidy z owsa i oleje oraz masła roślinne – czyli krem jest mocno natłuszczający. Z cennych substancji, które mnie fascynują ma astaksantynę – mega silny antyutleniacz ze stworzeń morskich i alg, np krewetek – ich czerwonawy barwnik.
Marka Uzdrovisco bazuje na filozofii Slow Care, natury zgodnej z nauką. Hołduje proekologicznym rozwiązaniom.
5. Yoskine, Geisha Gold Secret Krem z nićmi jedwabiu, 58 zł, dostępny w Drogeriach Rossmann, NOWOŚĆ
Czy koniecznie trzeba mieć osobny krem na noc i na dzień? Nie, jeśli wolisz trzymać na półce jeden słoiczek, też tak można. Tylko we dnie pamiętaj o filtrach słonecznych. Dlaczego w polecajkach uwzględniam krem Yoskine Geisha? Bo uwielbiam marki Dax Cosmetics z japońskim sznytem. Firma korzysta z japońskich technologii od kiedy stała się częścią japońskiego koncernu kosmetycznego Hada Labo. Kolejne gamy są dla mnie zawsze zaskoczeniem i budzą ciekawość. Każda z nich jest unikalna i każda jest świetna, w tym co ma za zadanie zrobić. Tu podstawą działania jest detoks komórkowy, oczyszczenie i energizacja komórek. Proteiny jedwabiu wygładzają zmarszczki, zmiękczają skórę, zapewniają jej efekt “new skin”. Oligosacharydy, a więc cukry tworzą na twarzy niewidzialną siateczkę liftingująca owal, a kompleks kwasu hialuronowego nawilża i wypełnia skórę. Krem rozświetla i silnie redukuje oznaki starzenia. Dedykowany kobietom 55+.
Gdy wstaje dzień

Najważniejszym zadaniem kremu dziennego jest ochrona przed niekorzystnym działaniem czynników środowiskowych. Kosmetyk może to robić na wiele sposobów. Po pierwsze bardzo istotny jest filtr słoneczny. Dobrze, jeśli jest to co najmniej tzw. filtr miejski, czyli SPF nie mniej niż 15. W niektórych kremach rolę filtra pełnią substancje naturalne, ale najczęściej osiągają one skuteczność maksymalnie na poziomie SPF 10. Czy brak filtra wyklucza dany krem zwłaszcza w porze słonecznej? Niekoniecznie – zależy od Twojego fototypu i wrażliwości skóry, a także podatności na przebarwienia. Jeśli codziennie nakładasz makijaż – podkład i puder, twoja skóra jest całkiem nieźle chroniona dzięki kolorowym pigmentom i minerałom. Maja one dość duże cząsteczki i są fotostabilne. Pełnią rolę ekranów słonecznych. Ale traktowanie makijażu jako podstawowej ochrony UV jest traktowane jednak jako błąd w sztuce. Przede wszystkim nigdy nie nakłada się ich tyle, ile zaleca producent do pełnej ochrony. O moich doświadczeniach z filtrami i walką z przebarwieniami przeczytasz
TUTAJ.
Po latach znalazłam taką rutynę pielęgnacyjną, która pozwoliła mi pozbyć się plamek i nie mieć nowych.
Po drugie krem powinien nawilżać skórę, wiązać wodę i zabezpieczać ją przed parowaniem, czyli w przypadku skóry z tendencją do przesuszania – uszczelniać barierę naskórkową. Nawilżenie możemy osiągnąć na dwa sposoby – gromadzenie wody zawdzięczamy tzw. humektantom. Jest nim np. kwas hialuronowy, gliceryna. Zabezpieczenie przed parowaniem zapewniają natomiast emolienty, czyli substancje natłuszczające, uszczelniające cement komórkowy – wszelkie lipidy – oleje, masła, cholesterol itp.
Po trzecie dzienny krem powinien mieć antyoksydanty, które zneutralizują wolne rodniki – jeden z głównych niszczycieli naszej skóry, zabójce komórek, bezpośrednią przyczynę starzenia. Brrrr….
W tym zakresie moim “konikiem” jest witamina C. W zasadzie uważam, że pielęgnacja, która sprawdzi się zawsze to w dzień witamina C, w nocy retinol. To zestaw dobry dla każdego, w każdym wieku, rozwiązuje niemal wszystkie problemy skórne poza podrażnieniem. Witamina C jest niezbędna do syntezy kolagenu, reguluje wytwarzanie barwnika – melaniny, delikatnie złuszcza, wzmacnia naczynka krwionośne, no i przede wszystkim zabija wolne rodniki.
Najwięcej witaminy
1. SVR, (C20)Biotic, 180 zł, dostępny w aptekach, NOWOŚĆ
Krem z probiotykami regulującymi mikroflorę skóry, z kwasem hialuronowym i granulkami witaminy C – 20%! Fantastyczny, pięknie pachnący, polecany przez dermatologów – trend poprawy kondycji skóry poprzez zrównoważenie jej flory bakteryjnej ostatnio rośnie w siłę. Bardzo polecam, jest uroczy w użyciu. Rozgniatanie granulek na skórze jest jak musowanie bąbelków.
2. Sesderma, C-Vit, 0k 170 zł, dostępny w aptekach, KLASYK
Często wracam do tej linii, bo jest po prostu skuteczna. Każdy kto spróbował, był zadowolony. Sesderma robi “wyspecjalizowane” kosmetyki, w których prym wiedzie konkretny, przebadany składnik. Ogromnym plusem jest różnorodność konsystencji w każdej linii – bogaty krem, lekki fluid, krem-żel – dla każdego coś miłego. Świetna jakość w rozsądnej cenie.
Ekskluzywna włoska marka naturalnych fitokosmetyków. Fluid pięknie pachnie, jest ożywczy i poprawiający humor – całemu człowiekowi i cerze. Odwdzięcza się zaró
żowieniem delikatnym, w sensie świeżością i gładkością – po prostu młodzieńczym blaskiem. Można wybrać ulubioną konsystencję, fluid – lekką, krem – bogatą.
Bogaty, do dojrzałej, suchej skóry. Stworzony na bazie składników o strukturze i proporcjach odtwarzających budowę naskórka. Tworzy tzw. drugą skórę. Zawiera łagodząca ektoinę – wyciąg z pustynnej bardzo odpornej roślinki oraz bombę witaminową – witaminę C w kompleksie z witaminami A, E i prowitaminą B5.
Zdecydowanie do szorstkiej, suchej skóry, do przetłuszczającej się zdecydowanie za ciężki.
Wegański, rozświetlający krem z olejem z rokitnika ałtajskiego, witaminą C oraz niacynamidem. Działa balansująco na gruczoły łojowe, redukuje skutki zanieczyszczenia środowiska. Nadaje się do mieszanej cery, jest dość lekki, ale nie beztłuszczowy. Ma fajny słodkawo ziołowy zapach – dość intensywny.
Anyoksydacyjny krem z kwasem ferulowym, witaminą C oraz kwasem traneksamowym. Czyli super sprawa, super skład. Genialny dla tych, które borykają się z przebarwieniami i naczynkami. Zapobiega powstawaniu plam, wzmacnia i obkurcza naczynka krwionośne jednocześnie doskonale nawilżając. tworzy w skórze tarczę antywolnorodnikową. O tym dlaczego lubimy takie kremy przeczytasz
TUTAJ. Dość lekki, świetnie wygładzający i zmiękczający, średnio pachnie, jak lekarstwo.
Baza pod makijaż, która może zastąpić krem, np. w moim przypadku. Budzi skórę zapewniając jej składniki odżywcze i energetyzujące, głównie witaminy B,C &E. Pięknie pachnie pomarańczami, jest lekkim fluidem. Sam wdzięk i urok. Dla mnie najfajniejsza z baz Smasha (a generalnie mają świetne bazy) w zasadzie serum witaminowe.
Cudownie zmiękcza, nawilża, rozświetla i wygładza skórę.
Nawilżanie i lifting

W marce Pure Story to właśnie serum jest podstawą pielęgnacji i zawiera składniki aktywne. W przypadku Age Defence są to substancje stymulujące produkcje kolagenu, elastyny oraz zwalczające wolne rodniki. Jak zawsze, zgodnie z dewizą mniej znaczy więcej. W tym produkcie znajdziemy azjatykozyd – wyciąg z wąkrotki azjatyckiej, koenzym Q10, kwas laktobionowy, kwas hialuronowy, witaminę E. Serum jest lekkie, ujędrniające, wygładzające i nawilża skórę. Jeśli ktoś potrzebuję więcej, na serum może nałożyć krem. U mnie samo serum wystarcza! Więcej o marce i za co ją kocham przeczytasz
TUTAJ. Przypominam o rabacie na kosmetyki Pure Story – zniżka 15% na kod rabatowy TIME15 🙂
9. Dermedic, Regenist, ok 65 zł, dostępny w aptekach, KLASYK
Dermedic to marka dermokosmetków, którym bardzo ufam. Kierują się badaniami i naukową ekspertyzą, a nie jakimś widzimisię. Ten krem ma za zadanie regenerować skórę wielowymiarowo i zapobiegać jej wiotczeniu. Zawiera olej arganowy i substancję przypominającą działaniem retinol. Bogaty, zostawia ochronny film.
Zawiera substancję, która przebojem wdarła się na kosmetyczny rynek – bakuchiol, czyli roślinny “retinol”. Wyniki badań nad nią są bardzo obiecujące. Perfectę lubię zwłaszcza od kiedy Dax Cosmetics zostało kupione przez Japończyków. Receptury są wręcz luksusowe. Tu połączono bakuchiol, wyciągi z alg i kwas hialuronowy. Krem jest dzienno-nocny. Pięknie, świeżo pachnie, szybko się wchłania i nie tłuści. Polecam, wart uwagi!
11. Clarins, Extra Firming Energy, 369 zł, dostępny w luksusowych Perfumeriach, NOWOŚĆ
Jest jak morelowe, delikatne masełko, które topi się na skórze. Pachnie obłędnie, jest bogaty, ale nie bardzo ciężki (choć do tłustej skóry średnio się nadaje, lepszy do suchej). Ujędrniający i rozświetlający, z witaminami. Używanie go to czysta przyjemność. Skuteczność (wygładza, zmiękcza, poprawia koloryt) połączona z poprawianiem humoru. Krem do zakochania. Zawiera wyciągi z kwiatu kangurzej łapy, pestek moreli.
Liftingujący krem rozświetlający korygujący kontur, przywraca gęstość skórze. Do skóry wrażliwej. Zawiera peptydy, pigmenty rozświetlające, ekstrakt z torfu, olej macadamia, wyciąg z kardamonu, który chyba nadaje mu zapach. Mimo bogatej konsystencji, szybko się wchłania. Dobrze zmiękcza i wygładza, odbudowuje barierę naskórkową. Lubię tą polską markę Tołpa za naturalność i dobre składy. O ile nie wierzę w leczenie nowotworów torfem Tołpa, o tyle kosmetyki są moim zdaniem bardzo dobre. Tym razem trafiłam na niestarannie wykonaną tubkę, od której odkleja się etykieta. Sam krem ok, plus za filtr SPF 15.
13. Avene, Phisiolift, ok 80 zł, dostępny w aptekach KLASYK
Do skóry wrażliwej , suchej z utrata jędrności i blasku. Z kwasem hialuronowym oraz prowitaminą E oraz oczywiście wodą termalną Avene. Delikatnie perfumowany, co jest nietypowe w dermokosmetykach. Bogaty, ale nie bardzo tłusty. Przyjemny w użyciu i skuteczny. Choć byłam wielką fanką poprzednika – Ystheala z retinolem. Ten krem go niejako zastąpił. Trudno mi powiedzieć, czy jest lepszy, czy gorszy. po prostu jest mniej dla mnie, ale pewnie cieszy te panie, które retinolu nie lubią.
Coś dla nie, lekki, nie przypomina gęstej papy i szybko się wchłania. Zawiera nawilżający kwas hialuronowy i niacynamid zapobiegający niedoskonałościom. Nie zatyka porów.
Perełka, świetny, mistrzowski produkt dostępny w dwóch konsystencjach: dla skóry suchej i mieszanej – to lubię. Wywodzi się z zabiegów medycyny estetycznej – ma te same składniki, co produkty do iniekcji. Po prostu musi działać! Jest to wysokiej jakości kwas hialuronowy oraz kompleks restrukturyzujący – przyspiesza syntezę kwasu hialuronowego i kolagenu głęboko w skórze. W tym wydaniu ma konsystencje matującą!Ujędrnia, spłyca zmarszczki, nawilża, reguluje produkcje sebum, rozjaśnia kolor.
Dostępny w konsystencji do skóry suchej oraz mieszanej. Zawiera aż 99% składników pochodzenia naturalnego. Bogaty w ekstrakt z aloesu, ogórecznika lekarskiego, z panthenolem, trehalozą, alantoiną i witaminą E. Koi podrażnienia, dobra baza pod makijaż. Solidna marka, solidy produkt, z typu praktyczny, zawsze się sprawdzający. Basic Lab specjalizuje się w aktywnych serum, które bardzo polecam. Krem to u nich “dobawka”.
Bogaty, regenerujący krem z czynnikami wzrostu. Mimo, że czynniki wzrostu, to dla mnie czysta magia, to jednak działają. Pytałam o to dermatologów. Tu oczywiście nie są to ludzkie czynniki wzrostu (te działają no. przy wampirzych liftingach, czyli ostrzykiwaniu własnym osoczem), ale substancje syntetycznie uzyskiwane o takiej samej budowie. Stymulują struktury skóry do wzrostu, czyli dają efekt nowej skóry, tak jak podczas gojenia ran. Czynnikami wzrostu są przede wszystkim peptydy. Krem polecany po zabiegach medycyny estetycznej, jako codzienna pielęgnacja raczej do skóry suchej, bo zawiera skwalan – tłusty!
P.S. Zabierałam się za ten tekst jak pies do jeża… Nie dlatego, że nie lubię tematu, nie że nie pozbierałam kremów – to u mnie był tez zjazd pandemiczno-depresyjny. Mimo, że doskonale wiedziałam, co chce Wam przekazać, po prostu byłam, jak obtoczona w smole.
Przepraszam też za nieprofesjonalność zdjęć. Nie jestem fotografem, a dobre oświetlenie odbijających każdy promień słoiczków było ponad moje siły. Mam nadzieję, że choć wiosenne kwiatki przykryją nieco ta niedoróbkę.
W treści jestem profesjonalistką, w foto – amatorką 😉