fbpx

Włosy kręcone – sekret dobrego strzyżenia

salon fryzjerski

salon fryzjerskiWbrew pozorom kręcone włosy są dość wymagające. Nie tylko w pielęgnacji, ale przede wszystkim w cięciu. Dlatego nie zmieniam fryzjerki, gdy już znalazłam swoją mistrzynię. Karolina zna moje włosy doskonale i wie, jak je ujarzmić.

Często pytacie do którego fryzjera pójść, by nie wyjść z płaczem. Oto odpowiedź wraz z uzasadnieniem.

W cięciu, nadawaniu formy fryzurze Karolina, jak dla mnie, nie ma sobie równych! I do tego wciąż doskonali warsztat. Kilka miesięcy temu otworzyła własny salon IVY Karolina Bluszcz. Już kilkanaście lat jestem Jej wierna, a wszelkie “skoki w bok” ze strzyżeniem, wychodziły mi… bokiem. Tutaj dowiecie się o jej nowej tajnej broni – nietypowych, złotych nożyczkach do fal i loków.

fryzjerka Karolina Bluszcz

Let’s Twist again – profilowane nożyczki Kevin Murphy

Takie nożyczki to inwestycja. Kosztują tyle, co niezły komputer. Są podwójnie zakręcone – jedna krzywiznę widać na pierwszy rzut oka, bo ostrza mają formę przypominająca płozy sanek. Druga, bardziej ukryta to wyprofilowanie płaszczyzny ostrzy. Dzięki temu loki po skróceniu zachowują swoją dynamikę, można je ciąć w kilku kierunkach.  Takie strzyżenie powoduje, że kosmyki same się potem układają, łatwo poddają stylizacji. Oczywiście samo narzędzie, ale bez doświadczonej ręki, która nim steruje, nie byłoby warte funta kłaków.

nożyczki do włosow kręconychJeśli myślicie o zmianie fryzury, rozważacie metamorfozę, polecam oddanie się w ręce Karoliny. Kilka dziewczyn skorzystało już z tej rekomendacji, zażaleń nie było.

Prawo ciążenia i nieznośna lekkość bytu

Mój przypadek jest dość trudny – mam dużo ciężkich włosów, które na wilgoci mocno się puszą. Zarazem pod własnym ciężarem stają się od góry klapnięte, przylizane do skóry, a ja lubię mocne odbicie.

profilowane nożyczkiKarolina potrafi nadać im lekkość i formę bez mocnego cieniowania, które u mnie powoduje, że każdy włos sterczy w inną stronę. Rozumie, co to znaczy po mojemu “grzywka dmuchnięta do tyłu”, respektuje kaprysy moich włosów – generalnie robią, co chcą, tylko kierunkujemy ich “działania” bez intensywnej stylizacji – nie cierpię nadmiaru wszelkich pomad, lakierów itp. O wyjątkach od tej reguły przeczytacie tutaj. Nie akceptuję też kosmetyków, które nadają włosom tłusty wygląd, mocno je obciążają.

Jak napisałam wcześniej, zdrada ulubionej fryzjerki zawsze była okupiona karą. Inni fryzjerzy próbowali wyrównać, wyprostować linię cięcia, co sprawiało, że nadawali mojej głowie kształt głowy Kleopatry lub nawet bardziej piramidy (gdy byłam liceum jedna z gwiazd ówczesnego hairstylingu nadała jej kształt telewizora – z rozpaczy trzy tygodnie przesiedziałam w domu, ucząc się do olimpiady, póki włosy nie dały się zebrać w miniogonek).

maseczka ochronna

Rose gold – mój ulubiony kolor

Moda na różowe włosy bardzo mi odpowiada. Oczywiście nie w wydaniu fuksja czy landrynkowy róż, a w zdecydowanie bardziej subtelnym wydaniu. Mieszanka specjalnie dla blondynek czyli rose gold to dla mnie mistrzostwo świata. Idealnie rozświetla twarz, sprawia, że cera jest optycznie młodsza i świeższa, podbija młodzieńczy różowy pigment obecny w skórze wielu Polek (to nie to samo, co rumień i naczynka).

Różowość uzyskuję na kilka sposobów. Po pierwsze w trakcie farbowania poprzez toner nakładany na farbę (przeważnie truskawkowy). Po drugie poprzez różowy szampon przytrzymany dłużej niż samo mycie (tu użyty był szampon Schwarzkopf) – efekt na zdjęciu. Po trzecie poprzez tonujące odżywki podtrzymujące kolor. Po czwarte czasem robię tzw. flamingowe włosy – rozprowadzam intensywnie różową odżywkę lub piankę po końcówkach włosów za pomocą grzebienia z rzadkimi zębami. To prześwietla włosy różem. Efekt każdego z tych zabiegów utrzymuje się przez kilka myć. Potem stopniowo pigmenty wypłukują się. Koloryzujące odżywki przedłużają trwałość odcienia.

 

 

 
 

Dodaj komentarz