fbpx

Hawaii 2.0

Każdy ma to, co Covid mu da… Skoro w te pandemiczne wakacje trudno ułożyć sensowny plan podróżniczy, wdrożyłam moją wypróbowaną metodę robienia sobie letnich przyjemności. Na tapecie są Hawaje… No i moja flota basenowa powiększyła się zdecydowanie.

Flamingiada

Kolejne flamingi w moim stadku pochodzą z Rossmanna.  Cena promocyjna 29,90 zł (bez promocji 39,90 zł). Złoty z brokatem przemieszczającym się w transparentnym kółku jest absolutnie piękny. I absolutnie wredny, podstępny jak Złota Kaczka. Ptaszysko załatwiło mnie zrzucając z grzbietu tak, że wykonałam kilkukrotnie przewrót w tył obijając się nieco o dno.

Uznałam, że do trzech razy sztuka, byłam sama w domu podczas prób “ujeżdżania” flaminga i nie miałby kto mnie wyłowić z topieli głębokiej na 50 cm. Flaming górą 😉 Kółko ma dużo wyższy przód i jeśli chce się na nim usiąść, siła ciążenia ciągnie do chudego tyłka ptaszyska. Jako zabawka dla dzieci – ostrożnie, tylko zawieszając się wewnątrz i trzymając boków lub szyi. Drugi flaming – różowy – jest w zgoła innym typie  – bardziej spolegliwy. 

Wrzuciłam makaron do wody

To chyba nie najbardziej hawajskie danie, ale… Dmuchańce w formie wygodnych makaronów są fantastyczne. Kupiłam wszystkie trzy dostępne modele – flaminga, lamę i stwora morskiego, który dla mnie jest zachwycającym morskim konikiem. Cena promocyjna 29,90 zł, bez promocji 39,90 zł)

Te dla odmiany, są bardzo praktyczne. Szybko się dmuchają i pozwalają się wykorzystać na wiele sposobów. Można skakać w wodzie siedząc na nich okrakiem, pływać i wylegiwać się na brzuchu ze zwierzakiem pod brodą, na grzbiecie opierając na nim głowę, jak na poduszce. Holować jako boję zabezpieczającą. To zabawka kompaktowa, w sam raz do plażowej torby.

Na pocztówce nie wiadomo skąd…

Zabawę z tapetą zaczęliśmy od niby-selfie w stylu “pozdrowienia z….”. Ja pamiętałam, że firmowo to Bahamy. Ale tanie wizy na pracę zdalną przemawiały za Barbadosem. Na pytanie klienta, czy pracujesz teraz, czy jesteś wyjechany, mój partner wysłał analogiczne zdjęcie jak poniższe z komentarzem: tak jakby… Jednak z mentalnego Barbadosu wygnały nas ceny kwater. A potem sprawdziłam, oficjalna wersja – to Hawaje.

Dodaj komentarz