Sukienkę anielicę uwielbiam. Coś pomiędzy aniołkiem a sexy śnieżynką. Mam też taką kieckę oliwkową, zdecydowanie mniej rzucającą się w oczy 😉 i mniej na słodko, może wręcz wytrawnie.

Biała jest wręcz nieco przesłodzona, ale czasem doskonale zgrywa się z moim nastrojem, w zasadzie jej włożenie jest sposobem na poprawę humoru. Niekiedy ciuch określa byt (parafrazując tekst Lady Pank). Choć nie jestem pewna, czy przywoływanie takiej muzy jest na miejscu przy tej stylizacji 😉 Ale mieszajmy style odważnie. Jak się bawić, to się bawić. W dobie ograniczeń pandemicznych, chociaż modą. Chociaż w domu. Zamiast irokeza na głowie, opaska z kotami-jednorożcami (Pepco, 5 zł) . To 2w1 mnie powaliło. Kocham i koty i jednorożce.

Nawiązanie do reklamy Apartu w pełni celowe. Bomb(k)owe. Polukrujmy, zabrokatujmy sobie nieco tą szarą ostatnio rzeczywistość.

Przyszło mi nawet do głowy, że mam sukienki (i szlafroczek) bardziej w stylu słynnego klipu reklamowego. Nie zawaham się ich użyć – może w przyszłym roku… Tylko z którą lady z tercetu apartowego mam cokolwiek wspólnego? Chyba zostanę przy Małgoni, przynajmniej najmniej w oczy kłuje. Mebla Agata mam niedaleko, choć mebli z Agaty, póki co, nie mam. W przypadku Małgoni przynajmniej wszystko jasne – komercja, kasa i rodzina na utrzymaniu.

Dla Ani mam pewną dozę wyrozumiałości, mimo wszystkich ostatnich wpadek PR-owych. Nie oczekuję po prostu zbyt wiele.

Zdecydowanie najbardziej nie po drodze mi z Wieniawą, trudno mi wyrazić swoje zdanie w sposób dyplomatyczny nie zatracając sedna i sensu.

Makijaż i zdjęcia Zuzanna Gąsiorowska.

Sukienka Zalando Lounge, Honey Punch