fbpx

Olaplex – farbowanie z zabezpieczeniem

Olaplex to totalna rewolucja we fryzjerstwie, prawdziwy krok milowy, który w 2014 roku odmienił oblicze koloryzacji włosów i rzeczy niewykonalne uczynił możliwymi. Preparat, który zabezpiecza strukturę włosów podczas zabiegów chemicznych przed zniszczeniami, potocznie zwanym “spaleniem”.

Pamiętam konferencję prasową, na której został przedstawiony jako gorąca nowość z USA. To było kompletne zaskoczenie, genialne w swej prostocie rozwiązanie problemu, na który przez lata rozwiązania nie było. Od tej pory każde farbowanie robione jest już tylko z Olaplexem. Moja w tym głowa… wygląda całkiem inaczej niż dawniej. Chwalę ten produkt na podstawie własnego doświadczenia. Mimo nakładania farb różnych firm, włosy są w świetnej kondycji. W epoce Olaplexu nie zdarzyła mi się już “wtopa” z farbowaniem. A dawniej zaliczyłam ich wiele. Choć do domowej tzw. trójki nie mogłam się przekonać, ale po dzisiejszej rozmowie wiem, że źle ją stosowałam.

O tajemnicach Olaplexu opowiada Karol Wojciechowski, stylista edukator marek Olaplex oraz  Eleven Australia/Premium Distribution.

 

Karolu, pamiętam, że z wynalezieniem Olaplexu związana jest historia pokazująca, jak niestandardowe myślenie tryumfuje nad rutyną, utartymi szlakami. Opowiedz o tych początkach.

Brzmi to jak bajka dla dzieci. W dodatku z morałem. Dawno, dawno temu, a raczej od dawna fryzjerzy zastanawiali się, co można mogłoby sprawić, by włosy nie niszczyły się podczas farbowania. Udoskonalali farby, odżywki, zmieniali stężenia rozjaśniaczy, środki otwierające łuski włosa, by wniknęły weń pigmenty. Farbowanie było coraz lepsze, ale zawsze jednak obarczone ryzykiem. “Przepalone” włosy się łamały, wykruszały, matowiały, były szorstkie. Nikt nie umiał znaleźć cudownego eliksiru. Sukces odnieśli… informatyk oraz chemik noblista, którzy wysłuchując gorzkich żali kolegi fryzjera, postanowili podejść do zagadnienia od innej strony. A było to w… 2014 roku.

Analizując reakcję chemiczną zachodzącą podczas farbowania, odnaleźli punkt krytyczny, od którego zależy kondycja włosów. Jest nim rozerwanie tzw. mostków siarczkowych we włóknie włosa. To owe mostki spajają całość i decydują o sile i kondycji włosa. Badania skupiły się więc na wymyśleniu formuły, która przerwie reakcję w tym momencie – tak by nie zostawiać za sobą spalonych mostków, gdy pigmenty są już wprowadzone do środka. Dalsze działanie chemii nie jest potrzebne, jednak zachodzi reakcja łańcuchowa, której dalsze “ogniwa” tylko powodują szkody bez żadnych pożytków.

Naukowcy zmienili strategię działania. Zamiast odbudowy – atak, zamiast naprawy zniszczeń – prewencja. Inaczej stawiając pytanie, znaleźli inne odpowiedzi. Jak wiele cudownych wynalazków narodził się  w przydomowym garażu (piwnicy). W ciągu 4 lat podbił rynek fryzjerski na całym świecie. Receptura jest opatentowana. Choć wiele firm próbowało stworzyć własne plexy… na podobnej zasadzie, oryginał jest jednak niezastąpiony. Nie warto kupować dostępnych tanich podróbek, bo one po prostu nie działają.

Jak się stosuje ten magiczny produkt?

Pierwszy Olaplex dodaje się podczas zabiegu do każdej farby, rozjaśniacza bądź innego aktywnego płynu, który stosujemy. On znajduje mostki siarczkowe, łapie je i nie pozwala im się rozerwać. Olaplex nr 2 nakładamy po zmyciu farby bezpośrednio na włosy. Preparat wychwytuje mostki, które już zostały zniszczone i tworzy jakby ich protezy z polimerów, które odtwarzają nienaruszoną strukturę włosów. Dzięki temu można w krótkim terminie radykalnie zmieniać kolory włosów. Każdy z nich jest tak samo bezpieczny. To zbawienie dla blondynek, bo do tej pory odcienie z tej gamy, wymagające rozjaśniania, były najbardziej “szkodliwe”. Teraz to bez różnicy. Brunetki, blondynki… jak kto chce… To dzięki Olaplexowi Kim Kardashian z brunetki nagle przeszła na blond.

Po zabiegu pielęgnacyjnym bazującym na Olaplex nr 2.
Salon Dzisiaj Art.Hair. Wine,
ul. Górska 17, Warszawa

Do czego służą inne produkty z gamy?

Do pielęgnacji domowej. Nr 3 był wprowadzony jednocześnie z jedynką i dwójką, jako kontynuacja terapii. To mniej skoncentrowany numer drugi. Klientka sama nakłada go raz – dwa razy w tygodniu na wilgotne włosy (nie mogą ociekać wodą, by nie rozcieńczyć produktu) na około 20-30 minut, by odświeżyć efekt uzyskany w salonie. W suche włosy też można go wczesać, ale wtedy jest mało wydajny. Dłuższe trzymanie produktu nie ma sensu, gdy zaschnie na włosach, po prostu nie działa. Kolejne numery w serii to szampon i odżywka, podstawa oczyszczania i pielęgnacji włosów. Kolejne są krem stylizujący oraz olejek. Polecam mieszanie tych produktów, daje świetne efekty. Mamy nawilżenie i wygładzenie kremu plus blask z olejku. Olejek ma naturalny skład, można go nakładać także na skórę. Produkty można nakładać na każdy rodzaj włosów, to bardziej uniwersalna pielęgnacja niż stylizacja.

Gdzie: Produkty dostępne w sklepie on-line hair2go.pl

Dodaj komentarz